Nie ufaj vlogerowi

Trafiłam wczoraj na krótki filmik, którego pomysłodawcą jest Joey Salads. Od kogoś, dla kogo osiągnięciem jest zmiażdżenie domku z piernika, kto podnieca się wybuchającym keczupem i bąkami nie oczekiwałabym wiele. Jeśli ktoś pokusi się o przejrzenie jego kanału na YT, odnajdzie kopalnię filmików o rozwalaniu: telewizora, XBOXa, telefonów, jedzenia, drzwi… Czyli chłopak ma bogatych rodziców, którzy bardzo go kochają i pozwalają na fanaberie w internetach, udając przy tym, że nie widzą, jak czai się w rogu pokoju, a kamerzysta jest niedostrzegalny niczym megatłusta panna w bikini. Wszyscy są zaskoczeni, krzyczą w kółko „OMG! What are you doing?” – boki zrywać. No to teraz obejrzyjcie najświeższy filmik:


Facet stwierdził, że wykona eksperyment społeczny, dotyczący pedofilii. Idzie na plac zabaw, rozmawia z matkami i prosi je o ocenę łatwowierności ich dziatwy. Wszystkie z mniejszą lub większą pewnością stwierdzają, że dziecko nie pójdzie w ciemny las z obcym mężczyzną. Następnie Salads pyta o pozwolenie na wykonanie eksperymentu i zabiera się do działania. Niby wszystko w porządku – zwraca uwagę na ważny problem, który powinien być obecny w debacie społecznej. Tyle tylko, że ten eksperyment jest dość niepokojący. I wcale nie martwi mnie najbardziej to, że dzieci odchodzą z obcym panem, żeby pooglądać szczeniaczki. I Was też nie to powinno martwic najbardziej.

Najsmutniejsze jest to, że dla popularności Salads wykonał zupełnie bezsensowny eksperyment i prosi o jego udostępnianie, żeby nabić sobie licznik. Rodzice, dziadkowie, wujkowie i ciocie oglądają i udostępniają martwiąc się, jakie straszne mamy czasy. Wszyscy zastanawiają się nad tym, jak łatwo porwać dziecko i wierzą kilkuminutowemu nagraniu, załamując ręce. A kto zastanawiał się nad tym, że kiedy vloger podchodzi do matki i dziecko widzi swoją mamę rozmawiającą z nim, nie ma powodu, by czuć zagrożenie? Filmik jest więc z gruntu niewiarygodny. Po drugie – czy podszedł tylko do 3 matek i wszystkie dzieci zareagowały identycznie? A może żeby uzyskać taki efekt podchodził do setki dzieci, które z płaczem pobiegły do mamy – i tak zapewne było.

Filmik o niczym, bo chyba każdy rodzic wie, że gdyby dziecku pokazać zabawkę o której marzy, może się zdarzyć, że zapomni o wszelkich zakazach rozmawiania z obcymi. Albo szczeniaczka, którego nie może mieć, albo słodycze na które ma w ciągu tygodnia bana. Z dziećmi trzeba rozmawiać – to fakt, trzeba im poświęcać czas i uwagę, żeby mogły zrozumieć świat. Trzeba mieć je na oku. Ale trzeba też dać im dobry przykład – bo jak mają nie być łatwowierne, jeśli ich matka zgadza się, by obcy facet odciągnął je na bok, bo szczeniaczki puchate itd. Tylko czekać, aż pod pretekstem „eksperymentu” ktoś rzeczywiście wciągnie dziecko do samochodu, a matka nadal będzie gapiła się w komórkę. Może oglądając ten filmik.

Zdjęcie stąd.